Duchowe przygotowanie do Jubileuszu Zgromadzenia, rok 2020, marzec.
Pobierz: PL FR
Modlitwa Karmelitanki – pod spojrzeniem Jezusa: córka, oblubienica, matka.
Dotknięcie Boga w wierze: Mk 5, 22-34.
Nie jest bez znaczenia, że w jednym opisie, są przedstawione podobne historie dwóch osób: dwunastoletniej dziewczynki – „córeczki, która dogorywa” i „pewnej kobiety, która od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi”.
Fragment zaczyna się od poruszającej, usilnej prośby cierpiącego ojca: moja córeczka (oryginał również używa czułej zdrobniałej formy) jest bliska ostatniemu tchnieniu [1]. Dotykamy tu pierwszego słowa – klucza tego fragmentu: córka. A więc spotkanie z drugą bohaterką dokonuje się w drodze do umierającej dziewczynki. Nie umyka uwadze czytelnika, że kobieta choruje na krwotok tyle samo lat, ile lat życia ma dziewczynka i spontanicznie nasuwa się pytanie: jaki to ma związek? To, że opowieść o kobiecie znajduje się w środku opowiadania sugeruje, że właśnie jej historia jest tu centralna, druga zaś służy jako duchowe tło. Możemy powiedzieć, że chodzi przede wszystkim o problem kobiety, która przez swoją chorobę nie może realizować powołania dla niej swoistego.
Co to znaczy? Choroba upływu krwi czyniła ją rytualnie nieczystą, a więc jej problem nie jest tylko dolegliwością fizyczną, ale również wykluczeniem religijnym. To jednak nie wszystko ?nie wiemy, co bardziej bolało tą kobietę, jej fizyczna choroba, religijne wykluczenie, czy to, że żaden mężczyzna nie miał prawa jej dotknąć, ponieważ przez dotyk stawał się rytualnie nieczysty. Musiała być więc bardzo samotna i spragniona bliskości, bycia oblubienicą. To, że nie mogła mieć męża, oznaczało również, że nie może stać się matką, tym bardziej, że charakter jej choroby na to nie pozwalał. Widzimy więc jasno, że problem tej kobiety nie polega tylko na bólu fizycznym. Jest to głęboki ból egzystencjalny tej kobiety, która nie może wypełnić swojego powołania i traci na próżno czas swojego życia: nie jest ukochaną oblubienicą, nie może stać się matką, a to jest śmierć dla kobiety, ponieważ kobieta z natury potrzebuje spojrzenia, dotyku i dawania siebie. Na to, że traci samo życie, wskazuje też jej choroba: krew w rozumieniu żydowskim jest siedliskiem duszy i nosicielką życia. „Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej.” Ona jest jak uschłe drzewo, które ma powołanie do kwitnięcia i wydawania owoców, a zamiast tego powoli umiera. Obraz umierającej dwunastoletniej dziewczynki, do której Jezus jest w drodze, można odczytać jako alegorię – ta dogorywająca córeczka tak naprawdę umiera we wnętrzu tej kobiety, w jej tożsamości.
Kobiecie jest trudno dojrzeć do dawania siebie, jeśli nie doświadczyła radości bycia córką i oblubienicą, miłosnego dotyku i spojrzenia – w jej wypadku już nie ma żadnej szansy tego otrzymać. A więc po to idzie do Jezusa. Sama tego nie wiedząc, idzie po dotknięcie i spojrzenie Oblubieńca, które jest zdolne wskrzesić do życia całą jej tożsamość kobiety: córki, oblubienicy i matki. I tu zaczyna się akcja, zaczyna się życie! Już w tym momencie, kiedy słyszy o Jezusie, w jej sercu zaczyna się rodzić nowe życie, inne od tego, które fizycznie traci nadal. „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (J 11, 25), mówi Jezus. Zbliżamy się tu do drugiego ważnego słowa w tym fragmencie. Jest to słowo „wiara„. Pomimo otaczającego tłumu i tego, że chora kobieta nie ma prawa nie tylko dotknąć Jezusa, ale i wejść w tłum, bo każdego, kogo ona dotknie uczyni rytualnie „nieczystym”. Zdobywa się jednak na odwagę przedarcia się przez przeszkody zewnętrzne i wewnętrzne, aby dotknąć Tego, z Którego wychodzi cudowna uzdrawiająca moc. Taką moc ma akt wiary! Ona oczekiwała uzdrowienia fizycznego, a otrzymała uzdrowienie swojej tożsamości u samych podstaw: „córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!” Najpierw więc zostaje w niej uzdrowiona tożsamość córki. Słowa użyte w oryginale nie sugerują interpretacji tylko psychologicznej. Kobieta mówi: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Słowo „zdrowa”, po grecku sothesomai – σωθήσομαι jest wczesnochrześcijańskim terminem oznaczającym zbawienie2. Podobnie słowa Jezusa: „Córko, twoja wiara cię ocaliła”, czasownik „ocaliła” po-grecku σέσωκέν – sesōken można przetłumaczyć jako „zbawiła[3]. Chodzi więc przede wszystkim o dziecięctwo Boże, które kobieta otrzymała wraz z darem fizycznego uzdrowienia.
Jakie przesłanie niesie ten fragment dla karmelitanki Dzieciątka Jezus, która pragnie odnowić się w swojej modlitwie? Ksiądz Andrzej Muszala, wyjaśniając w swej książce „Modlitwa w ciszy”, istotę modlitwy karmelitańskiej, przytacza ten właśnie fragment, aby ukazać akt wiary jako kulminację modlitwy wewnętrznej: „Kto się dotknął mojego płaszcza?” – pyta Jezus, szukając tej jednej, szalonej. Choć wszyscy nacierają na Niego, On wie, że ktoś Go dotknął inaczej – to znaczy wiarą. Zaraz to potwierdzi, kiedy powie: Córko, twoja wiara cię ocaliła. Sam wskaże, czym było to, co Go zmusiło, by się jej dał. Taka jest modlitwa wewnętrzna. Dotknięcie Boga przez akt wiary, który nawiązuje kontakt między Nim a duszą. Kiedy się modlisz, powtarzasz wszystkie etapy, które przeszła tamta kobieta, dochodząc do decydującego – aktu wiary – w którym dajesz się Bogu, a On tobie” [4].
Modlitwa jest intymnym spotkaniem z Ojcem, z Oblubieńcem, z Żywym Płomieniem Miłości. Modlitwa pozwala karmelitance rozwijać się w swojej tożsamości córki i oblubienicy. Istotą modlitwy wewnętrznej jest głęboka relacja, zażyłe przebywanie z Tym, Który w odpowiedź na nasz akt wiary daje się nam cały. Jeśli karmelitanka zaniedbuje modlitwę, karłowacieje również w swojej tożsamości kobiecej, która nie może żyć bez zażyłej relacji. Właśnie tu zmartwychwstaje córka, a poprzez dotknięcie w wierze oblubienica zostaje uzdrowiona, aby jak drzewo wiosenne zawsze pozostawać kwitnącym i wydawać owoce w swoim czasie. Tu karmelitanka czerpie siły, aby być matką dla dusz, dawać siebie i ofiarowywać się.
- Sofija Ošmjanska
[1] Tłumaczenie według „Grecko-polski Nowy Testament”
[2] Por. R.E. Brown, Katolicki komentarz biblijny, Warszawa 2018, s. 999.
[3] Por. Tamże, s.1000.
[4] Por. A. Muszala, Modlitwa w ciszy, Kraków 2017, s. 59.